Wpadła w przepaść życia
Egzystencja wdarła się nieodwracalnie
Radość sprawiała jej poranna kawa i papieros
Jak kameleon maskowała się
Nikt nie dostrzegał bólu i cierpienia
A ona krzyczała uwięziona we własnym ciele
Stworzyła powłokę idealną
Uśmiech i radość to była iluzja
Jak najlepszy magik oszukała wszystkich
Pozwoliła im wierzyć, że jest szczęśliwa
Tak było lepiej...
Pod maską udawanego szczęścia
Ukryła lata swojego życia
Życia, które jej nie oszczędzało
Mało dostała, a oddała więcej niż miała
Wciąż jej mówili, że jest niezniszczalna
Nie była...
W ciszy leczyła rany
Liczyła straty
Zbierała kawałki siebie
I układała jak puzzle w całość
By nikt nie zauważył, że jest krucha
Jak tafla szkła
Tylko sen dawał ukojenie
Co noc czekała na swojego Morfeusza
Zawsze zabierał ją w inne lepsze miejsce
Czasem smutne, czasem radosne
Nigdy nie było jej życiem
Mogła być kim chce
Lecz nie mogła tam zostać
Otworzyła znowu oczy
Zobaczyła ten sam widok za oknem
Wstała
Zrobiła kawę...
A.Z.